Podróż do Turcji - Urokliwa Alanyia
Cześć
kochani! Melduję się pełna powakacyjnej energii i spieszę opowiedzieć co nieco
o naszym wyjeździe do Turcji. Wokół tego rejonu krąży wiele stereotypów, które postanowiłam odczarować. Już podczas zapowiedzi mojego wyjazd, na moim
profilu pojawiały się zapytania, czy nie boję się jechać do Turcji oraz
stwierdzenia, że niektórzy z Was nie do końca chcieliby wybrać się w taką
podróż. Ja bez żadnych uprzedzeń zdecydowałam się na ten wyjazd, jestem cała i
zdrowa, a więc kochani - w Turcji nie ma
się czego obawiać!
To prawda, że Turcja odbiega od Europy, jednak bardziej jeśli chodzi o kulturę czy obyczaje. To nic złego, wręcz przeciwnie, miejsce i ludność mogą zainspirować i pokazać piękno tego regionu. Jeśli jednak chodzi o turystykę, całą turystyczną infrastrukturę, kurorty, bazę hotelową – tutaj naprawdę poziom dorównuję europejskim ośrodkom.
Nasz lot do Turcji trwał niecałe 3 godziny, lecieliśmy z Warszawy. Hotel Diamond Hill Resort, który wybraliśmy, mieścił się nieco dalej od centrum Alanyi (około 4km), więc transfer z lotniska w Antalyi trwał również około 3 godzin. Pamiętajcie, że Turcja nie jest w Schengen, więc musicie wziąć ze sobą ważny paszport oraz wizę turystyczną. Najlepiej załatwić ją wcześniej, przez Internet, zaoszczędzicie wtedy czasu na lotnisku. Koszt wizy internetowej to 20 dolarów.
Turcja nie jest krajem
arabskim! Arabowie
zamieszkujący Turcję to niecałe 3% społeczności. Oczywiście, Turcy to głównie
muzułmanie i 5 razy dziennie praktycznie w każdym miejscu usłyszymy nawoływanie
do modlitwy, jednak nie są oni religijnymi fanatykami. Tak samo, nikt nie
zwróci turystom uwagi na kuse ubrania, wycięte stroje kąpielowe a nawet
opalanie topless. Choć wiele Turczynek faktycznie jest ubrana w tradycyjny
strój (zakryta od góry do dołu), to dla tubylców nie jest problemem inna
kultura turystów. Turcy nie najlepiej mówią po angielsku, jednak w każdym
miejscu dacie radę się dogadać, także po rosyjsku czy niemiecku. Właśnie
Alanyia jest pełna Rosjan. W naszym hotelu to około 80% gości. Możecie więc
liczyć na wschodnią muzykę, rozrywki i zagadywanie wszystkich słowian właśnie
po rosyjsku. Ludzie na ogół są mili, jednak zdarzają się wyjątki. Myślę jednak,
że to tak, jak wszędzie.
PRZYSŁOWIOWY DOLAR. O tak, w krajach takich jak Turcja
naprawdę jest to stosowane. Jeśli chcecie coś szybko i sprawnie załatwić lub
wyrazić swoją wdzięczność za jakąś usługę, wystarczy jeden dolar. W Turcji praktycznie
w każdym miejscu są skrzyneczki na napiwki i w dobrym guście jest zostawić dolara
taksówkarzowi, pokojówce itd.
Turcja jest naprawdę piękna! Widoki, krajobraz, po jednej stronie wzgórza, skały i ruiny zamków, po drugiej zaś cudowne morze i horyzont. Do tego niesamowita roślinność, ciepłe powietrze. Temperatura sięgała 38 stopni, woda również była niesamowicie ciepła i bardzo czysta. Plaże głównie kamieniste. Nasza była akurat plażą prywatną, sztucznie stworzoną na potrzeby hotelu. Mieścił się na niej bar, stoliki, leżaki i parasole, dostępne za darmo dla gości hotelu. To bardzo duży plus, ponieważ na plaży mieliśmy dostęp do wody i innych napojów, bez konieczności zabierania ich ze sobą z hotelu. Nie musieliśmy martwić się również o ręczniki, leżaków też nigdy nie zabrakło. W dodatku, na plaży w godzinach 12-16 mogliśmy zjeść posiłek.
(po 21:30) oraz nocne przekąski aż do 6 rano.
Kuchnia turecka jest rewelacyjna, ALE należy na nią uważać i „nie rzucać się na jedzenie”. Najlepiej powoli przyzwyczaić organizm do nowości. W Turcji łatwo o zatrucie i tak zwaną „Zemstę Sułtana”, chyba nie muszę Wam tłumaczyć z czym to się wiąże. Przede wszystkim, w Turcji nie można pić wody z kranu, nawet w postaci lodu do drinków! Mają tam zupełnie inną florę bakteryjną, której nasz organizm nie toleruje. Woda butelkowana jest wypłukana ze wszystkich minerałów, w smaku jest wręcz słodka. My na każdą butelkę wody dosypywaliśmy szczyptę soli, tak, aby nie pozbawić się niezbędnych substancji. Turcy lubią jeść dużo i tłusto. Jeśli jesteście fanami takiego jedzenia to zdecydowanie coś dla Was. Jednak można zjeść także przepyszne owoce morza. W naszym hotelu codziennie podawano inne świeże ryby. Oprócz tego dużo owoców. Ah, no i te tureckie desery! Choć osobiście nie przepadam za słodyczami, jeśli jesteście w Turcji MUSICIE spróbować chałwy i baklawy. Niebo! Ale nasza hotelowa restauracja miała również sekcje FIT dla osób na diecie, co naprawdę było świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy na wakacjach nie chcą dokładać sobie kilogramów. Open bar obejmował wszystkie napoje oraz alkohole, łącznie z alkoholem importowanym. Pokojowa lodówka przed naszym przyjazdem została uzupełniona o kilka butelek wody, colę, fantę. Woda była codziennie przynoszona przez obsługę hotelową.
Hotel Diamond Hill Resort miał także opcje SPA, dodatkowo płatną. Przyznam, że nie korzystaliśmy z tych usług, wyłącznie z powodu braku czasu. Każdego dnia mogliśmy pobrać świeże ręczniki basenowe i plażowe. W Hotelu mieścił się duży basen, z brodzikiem dla dzieciaczków, jacuzzi i dwiema zjeżdżalniami. Przy basenie również był bar dostępny dla gości, posiłek w godzinach 12-16 oraz pyszne lody.
MOŻECIE SIĘ TARGOWAĆ. Oczywiście, nie w restauracjach czy marketach, ale jak wiecie, Turcja słynie z licznych bazarów i miejsc, gdzie kupicie przyprawy, biżuterię słodycze, ubrania. Szczerze, ja nie przywiozłam ze sobą torebek czy innych dobroci, ponieważ nienawidzę podróbek. I to chamskich. Jednak na każdym „straganie” możecie kupić ubrania „Calvin Klein, Louis Vuitton, Gucci, Balanciaga, Chloe” i tak dalej i tak dalej… Jednak widać, że są to podróbki :) Jeśli Wam to nie przeszkadza i nie macie z tym problemu to naprawdę przywiezie ze sobą mnóstwo ubrań, torebek, butów bardzo niskim kosztem. Ja po prostu nie jestem zwolenniczką takich rozwiązań. Jeśli chodzi o to, jaki region wybrać w Turcji, my zdecydowanie możemy polecić Alanyie. Znajdziecie tam wszystko, czego można oczekiwać od kurortu, infrastruktura jest naprawdę bogata, nie będziecie się nudzić. Wycieczki fakultatywne proponujemy załatwiać także na miejscu! Ceny biur podróży są w tym przypadku zawyżone. U lokalsów możecie się także targować.
My
postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę
statkiem. Samochód zabrał nas z hotelu do portu, gdzie czekał na nas nasz stateczek. Podczas wycieczki
oglądaliśmy widoki, skakaliśmy do wody, była również możliwość snorklowania
przy skałach. Statek był wyposażony w sprzęt, jednak nie najlepszej jakości. Na
szczęście mieliśmy ze sobą jedną swoją maskę, co prawdę mówiąc uratowało mi
zabawę. To był mój pierwszy raz ze snorklowaniem i na pewno zraziłabym się,
gdyby maska non stop była pełna wody. Dno jest trochę zaniedbane jednak
widzieliśmy piękne kolorowe rybki :) Na statku była również możliwość wędkowania morskiego, z
której skorzystał mój ukochany. To zdecydowanie nie dla mnie. Dostaliśmy
również pyszny lunch i zagwarantowano nam transfer do hotelu. Za wycieczkę
zapłaciliśmy łącznie 50 euro, gdybyśmy korzystali z tej samej usługi biura
podróży zapłacilibyśmy 70 euro.
Drugiego wieczora wybraliśmy się także na Wzgórze Kale. W tamtym roku do użytku została oddana kolejka linowa, Teleferik, która wwiezie nas na górę, gdzie niegdyś była ustawiona potężna fortyfikacja. Stamtąd rozciąga się niesamowity widok na całą Alanyie, linie brzegową, port, plażę Kleopatry, na której podobno randkowała sama królowa wraz z Markiem Antoniuszem :) Szczególnie polecam Wam skorzystanie z kolejki o zachodzie słońca, wtedy widok jest po prostu bajeczny! Kolejka jest czynna do 19, bilet kosztuje 18 lir. Koniecznie też przejdźcie się do portu, aby zobaczyć latarnię morską.
Jeśli
chodzi o miasto – my nie stołowaliśmy się raczej w centrum, bo pyszne i pewne
jedzenie było w restauracji hotelowej. Jednak koniecznie musicie spróbować
lokalnego kebaba, np. w knajpie My Dürüm.
Polecamy także turecką shishe, jeśli
lubicie. My mieliśmy taką możliwość akurat w hotelu, ponieważ na ostatnim piętrze
rozciągał się ogromny taras z barem i właśnie shishą. Smakuje rewelacyjnie, a
ten klimat? Magia!
Achhh, jak pięknie ♡
OdpowiedzUsuńNo i pięknie, teraz to już w ogóle nie mogę się doczekać wyjazdu! A powiedz mi jeszcze, czy odkryłaś może jakieś sklepy z ubraniami? Słyszałam, że niektórzy jeżdżą na zakupy odzieżowe, ale nie wiem czy akurat w Alanyi znajdzie się coś godnego uwagi, oczywiście wykluczając wszelkie podróbki 😊
OdpowiedzUsuńSuper, a kiedy się wybierasz? :)
UsuńPowiem Ci szczerze, że ja nie skupialam się na zakupach, ale w Alanyi rownież było parę sklepów, gdzie można się obkupić :) Nie wiem dokladnie jak sie nazywały, ale w samym centrum jest taki kilkupiętrowy. Rezydentka mówila nam, że wyszła z dziesięcioma torbami wydając naprawdę niewielkie pieniadze :)
do turcji bym się wybrała pozwiedzać:)
OdpowiedzUsuńOjjj tak, jest co zwiedzać, tylko wtedy trzeba wybrac opcje najlepiej na 2 tygodnie :)
UsuńJa od początku uczulona byłam na "zemstę sułtana", każdy dookoła nam o tym powtarzał i jak lecieliśmy do Egiptu, Tunezji, czy do Turcji, dlatego już tydzień i w trakcie pobytu, braliśmy tabletki na wyrównanie flory bakteryjnej, na jedzenie uważaliśmy również, wody nie piliśmy- i trochę więcej alkoholu, coby tego "sułtana" zabić ;) hehehe
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, aż chciałoby się wrócić tam ponownie :)
Genialny masz ten miodowy kombinezon <3
Cudowne zdjęcia i swietnie się bawiłas :O
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/09/oswietlenie-w-mieszkaniu-jak-dobrac.html
Really nice photos and place dear!
OdpowiedzUsuńHave a great weekend!
www.recklessdiary.ru
Piękne widoki;)
OdpowiedzUsuńAmazing photos. Thanks for sharing. :)
OdpowiedzUsuńhttps://kathydelight.blogspot.com/
No to powiem Ci, że teraz mam inny obraz tego Państwa. Myślałam, że mają wielki problem do turystek, że nie są zakryte przez co "nie szanują" ich tradycji.. Ciesze się, że miło spędziłaś czas i wypoczęłaś! Zdjęcia są przecudowne ♥
OdpowiedzUsuńZazdroszczę!! Bo tez o niej marzę!!
OdpowiedzUsuń