Test kosmetyczny - kolorówka z Meet Beauty
Hej kochani!
Konferencja Meet Beauty już dawno za nami, jednakże postanowiłyśmy o niej
przypomnieć. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że już 10 stycznia ruszają
zapisy na kolejną, czwartą już edycje! Meet Beauty to najlepsza okazja, by
poznać najnowsze makijażowe trendy, zasięgnąć informacji o pielęgnacji, która często jest przez nas traktowana po macoszemu lub w
ogóle omijana na co dzień. To również wyjątkowy czas, kiedy możemy spotkać blogerów i influenserów śledzonych dotychczas w social mediach.
Konferencja bogata jest także w wykłady,
pokazy, warsztaty, z których każdy może
skorzystać bezpłatnie. Dla stałych bywalców – przypomnienie. Dla
nowych uczestników – warto być nami! Po
konferencji każdy uczestnik otrzymuje pakiet kosmetyków do przetestowania. Poprzednio publikowałyśmy test
nowości pielęgnacyjnych. Tym razem nie tylko pokażemy Wam artykuły z tzw. „kolorówki”, ale
opiszemy również jak sprawdziły się na dłuższą metę :)
Zapraszamy!
1. Cashmere – otrzymałyśmy dwa
produkty tej marki – rozświetlacz z
gąbeczką z odcieniu 02 oraz bronzer w sztyfcie do konturowania. Sama marka jak
i formuła wyżej wymienionych kosmetyków
to dla nas nowość. Przyznam, że gąbeczka jako aplikator rozświetlacza to dla mnie
strzał w dziesiątkę. Dzięki temu produkt świetnie się blenduje i „wtapia” w
resztę makijażu. Oba, dzięki swojej formule świetnie z nami współpracują. Trwałość – jak najbardziej okej. W dodatku opakowanie bronzera prezentuje się świetnie, to
prawdziwa perełka w mojej kolekcji.
2. Gosh – tutaj mamy już nieco więcej różnorodnych produktów, gdyż obok kosmetyków znalazł się także
pędzel 011 i od niego właśnie zaczniemy. Jest wykonany bardzo solidnie. Użytkuję go
dość często, jako aplikator podkładu, nadaje się do tego idealnie,
dzięki mocno zbitej formie. Do tej pory nie wypadł z niego ani jeden włosek,
końcówka się nie zdarła,
wygląda jak nowy, co świadczy o naprawdę przykładnym wykonaniu. Dobrze
aplikuje podkłady, produkty mineralne, fajnie się z nim pracuje także ze
względu na łatwość czyszczenia. Jeśli szukacie pędzla do podkładu, a nie
chcecie wydawać fortuny to bardzo polecam.
W paczuszce od
Gosh znalazł się również podkład Foundation DROPs. Przyjemna aplikacja dzięki pipecie.
Jedna miarka to idealna ilość na całą twarz. Podkład nie jest mocno kryjący, wręcz wodnisty. U mnie się niestety nie sprawdził. Wolę gęste podkłady ale to
już kwestia preferencji. Mocno uwydatnia suche skórki. Podsumowując – wygodna
aplikacja jednak sama jakość produktu -
subiektywnie – nie dla mnie.
Od Gosh otrzymaliśmy także brown
kit, czyli zestaw do sylizacji brwi. W środku znajdują się trzy różne odcienie, wosk do brwi oraz mini aplikator.
Wosku używam na co dzień, dobrałam także dwa odcienie dla siebie, więc z
zestawu jestem jak najbardziej zadowolona. Nie jest najtrwalszy na świecie – jak za tę cenę (ok 50 zł) zdecydowanie wolę mini zestaw z Catrice (ok 15 zł) - jakość jest porównywalna, a nawet wyżej stawiałabym tu Catrice.
Kolejny
produkt to rozświetlacz w sztyfcie CCC STICK 3w1 . Ma cudowny, lekko złoty kolor, więc jeśli ktoś
lubi ten odcień w konturowaniu czy po prostu rozświetleniu, zdecydowanie polecam. Mimo formuły jest bardzo „miękki” więc nakłada się go bardzo wygodnie. Można
nawet rozetrzeć go palcami. Używam go bardzo często i nadal gości w mojej
kosmetyczne, co świadczy o wydajności. Trwały i fajny. Mogę z czystym sercem
polecić.
Ostatni produkt to zdecydowanie zaskoczenie, a mianowicie Gosh sprezentował nam maskarę. Jednak nie jest to zwykły tusz do rzęs. To tusz do rzęs przedłużanych. Gosh Volume Serum Mascara for Eyelash Extensions Jeśli mam być szczera – nie byłam przekonana. Jeśli chodzi o przedłużanie rzęs zazwyczaj efekt jest na tyle WOW, że nie trzeba poprawiać go dodatkowo tuszem. Poza tym, bałabym się o swoje przedłużone rzęski, że tusz je poskleja, będzie go ciężko doczyścić itd. Nie myliłam się. Przezornie użyłam tuszu już „na końcówce” trwałości sztucznych rzęs, po około 3 tygodniach ich noszenia, w związku z tym, że miałam już braki. Efekt był całkiem okej, faktycznie wyglądały lepiej. Jednak po próbie demakijażu było kiepsko, rzęsy się skleiły i wyglądały po prostu nieładnie. U mnie totalnie się nie sprawdził.
Ostatni produkt to zdecydowanie zaskoczenie, a mianowicie Gosh sprezentował nam maskarę. Jednak nie jest to zwykły tusz do rzęs. To tusz do rzęs przedłużanych. Gosh Volume Serum Mascara for Eyelash Extensions Jeśli mam być szczera – nie byłam przekonana. Jeśli chodzi o przedłużanie rzęs zazwyczaj efekt jest na tyle WOW, że nie trzeba poprawiać go dodatkowo tuszem. Poza tym, bałabym się o swoje przedłużone rzęski, że tusz je poskleja, będzie go ciężko doczyścić itd. Nie myliłam się. Przezornie użyłam tuszu już „na końcówce” trwałości sztucznych rzęs, po około 3 tygodniach ich noszenia, w związku z tym, że miałam już braki. Efekt był całkiem okej, faktycznie wyglądały lepiej. Jednak po próbie demakijażu było kiepsko, rzęsy się skleiły i wyglądały po prostu nieładnie. U mnie totalnie się nie sprawdził.
3. Pierre Rene – kolejna marka zaoferowała kilka swoich kosmetyków. Warty uwagi jest przede wszystkim podkład „Skin Balance” – gęsta konsystencja, dobrze kryjący. Produkt bardzo wydajny. Co prawda, nie używam go każdego dnia, ale sięgam po niego dość często i korzystam z niego do tej pory ( to już ponad pół roku ). Bardzo wygodna aplikacja, świetnie współpracuje zarówno z gąbeczką, pędzlem oraz z łatwością rozprowadza się palcami. Dla mnie - na TAK.
W zestawie
znalazły
się także dwie pomadki. Ta w czarnym opakowaniu jest dość „tępa” i nie nakłada się jej wygodnie. Trzeba kilka
razy przejechać po ustach, przez co pozostają grudki. Odcień to raczej kwestia
gustu, totalnie nie mój kolor różu. Druga
pomadka troszkę lepsza, miękka, miła w aplikacji, bardzo ładne złote
opakowanie. Bez rewelacji, ale bardzo fajna na co dzień, kiedy ograniczamy się
do minimalnego makijażu.
No i ostatnia
rzecz, paletka do makijażu. W środku trzy cienie do powiek – dwa lekko rozświetlające oraz matowy brąz. Ten ostatni
przypadł mi najbardziej do gustu. Dodatkowo mamy bronzer, jest dość ciemny,
bardziej sprawdzi się do opalania twarzy niż konturowania. Jednak bez dwóch zdań, paletka bardzo funkcjonalna, gdyż możemy
wykonać nią uniwersalny makijaż oczu i twarzy.
4. Eylure – cudowne rzęski. Naprawdę, te komplety to perełki wśród sztucznych rzęs. Eylure oferuje mnóstwo modeli dostosowanych do naszych preferencji – gęste, długie, rzadsze, z efektem WOW i na co
dzień. Znajdziemy nawet modele do aplikacji na dolne rzęsy – dla mnie nowość – oraz
standardowe połówki dla delikatniejszego efektu.
Jakość
rewelacyjna. Mięciutkie, niby nasze własne. Aplikacja bardzo łatwa i przyjemna,
dzięki nieco szerszemu paskowi. Są elastyczne, same dostosowują się do naszej
powieki. Zdecydowanie nie są to „jednorazówki”, służyły mi nawet do pięciu razy i wciąż wyglądały super. Jeśli szukacie rzęs z efektem hollywood i
dobrych jakościowo – zdecydowanie polecam.
5. Lirene – tutaj dwa produkty. Znów mamy podkład Lirene Perfect Tone i raczej nie będę się rozpisywać, gdyż jest on
bardzo podobny w konsystencji, wydajności, kryciu do tego z Pierre Rene. Bardzo
fajny, gęsty, ładnie kryjący. Oprócz
tego baza matująca. Naprawdę fajnie się sprawdza. Bardziej do stosowania punktowo, na przykład na strefę T, gdyż opakowanie jest
naprawdę małe. Nie jestem pewna, czy w sprzedaży są większe, a ta służy jako
tester. Jeśli jednak w drogeriach występują także te „mini wersje”, nie są one zbyt wydajne. Jednak działanie docelowe i
formuła jak najbardziej na plus.
6. NeoNail – tutaj mamy tylko jeden lakier, ale za to wyjątkowy. Jest to
hybryda do wykonywania na paznokciach tak zwanego stylu Aquarelle. Do tej pory miałam okazję używać go
tylko raz, właśnie na warsztatach Neo Neil organizowanych przez Meet Beauty, a
to dlatego, że trzeba mieć do niego również specjalną bazę i top. Efekt akwareli
średnio przypadł mi do gustu, dlatego nie inwestowałam w pozostałe akcesoria,
jednak jeśli ktoś lubi ten styl to Neo Nail ma w swojej ofercie wszystko co
potrzebne do wykonania takiego właśnie manicure.
7. Eveline – i tu mamy duuużo różnych produktów. Postaram się opisać je zwięźle i konkretnie. Zacznijmy może
od lakierów winylowych – Vinyl Gel. Bardzo fajna sprawa. Czym różnią się od zwykłego lakieru? Faktycznie, po aplikacji
dostajemy efekt żelowy, nie są to produkty „matowe”, ślicznie się błyszczą. Bardzo trwałe – u mnie gościły co najmniej 2 tygodnie, w dodatku bez żadnego odprysku, więc
trwałość można porównać do hybrydy. W
paczce otrzymałyśmy różne kolory, a z
tego co wiem Eveline ma w swojej ofercie całą gamę odcieni. Dodatkowo odżywka 8w1, o której działaniu raczej nie będę się rozpisywać, bo chyba
każda z nas ją zna i opinie są podzielone. U mnie się sprawdza i często sięgam
po nią by trochę wzmocnić i odżywić swoje paznokcie.
Podkład „Lumi Pro Expert” – bardzo lekki, rozświetlający a
zarazem kryjący. Łatwa aplikacja dzięki pompce. Zawiera także witaminę E,
Depantenol oraz witaminowe wyciągi z moreli i jabłka, co przekłada się także na
jego przyjemny zapach. Twarz po aplikacji jest promienna, bez efektu maski.
Raczej polecałabym go do cery normalnej i suchej, ponieważ przez jego
właściwości i konsystencje raczej nie przyjmie się u osób z cerą tłustą.
W paczce
znalazł
się zestaw do konturowania w formie kredki. Bardzo fajna rzecz, mamy tu zarówno korektor, który świetnie się sprawdza przy
punktowym zakrywaniu niedoskonałości a także bronzery i rozświetlacze w miękkim
sztyfcie. Ta forma kosmetyków do
konturowania na mokro jest bardzo wygodna, a produkty idealnie do niej
dostosowane.
Tusz do rzęs „Big Volume” - świetny, dla osób lubiący efekt objętościowy. Maskara jest wyposażona w
klasyczną, jednak dość grubą szczotkę, która w kilka sekund pogrubia nasze rzęsy. Co tu dużo
mówić, tusz bardzo fajny jak na te z
niższej pułki cenowej.
No i paletka
cieni „Nude” do powiek; mamy tu różne formuły, maty oraz cienie perłowe. Ciepłe
brązy i te metaliczne akcenty. Świetnie sprawdzi się do każdego typu makijażu,
zarówno dziennego jak i wieczorowego.
Pigmentacja jest w porządku, trwałość również. Jeśli ktoś lubi takie mini paletki, które sprawdzą się na każdą okazję mogę ją zdecydowanie
polecić.
8. No i na
koniec same perełki, czyli moje ukochane Golden Rose. Aż nie wiem od czego zacząć, bo
paczuszka począwszy od opakowania aż po jego zawartość była rewelacyjna! Przede
wszystkim zestaw do konturowania w formie kredek. Mamy tutaj trzy różne odcienie i trzy różne przeznaczenia. Brązowa oczywiście pomoże
pięknie wykonturować naszą buzie. Produkt bardzo dobry jakościowo, pięknie się
rozciera i nie pozostawia uporczywych linii. Świetnie współpracuje z gąbeczką. Tak samo zresztą pozostałe
dwa produkty. Ten w odcieniu „peach” super sprawdza się do wszelkich
poprawek a także pod oczy. Wiem, że w ofercie Golden są również kredki „kolorowe” różowa i zielona
do zasinień i zaczerwienień. Ta forma mega ułatwia pracę, gdyż możemy
wykorzystywać produkty dosłownie –
punktowo. Dla mnie rewelacja. Na pierwszym zdjęciu macie swatche kolorków.
W zestawie była również pomadka Longstay Liquid Matte Lipstick w odcieniu
09. Jeśli chodzi o matowe pomadki jak dla mnie Golden Rose
wiedzie prym – totalny mat, bez uczucia suchości czy brzydkiego zjadania się na
wewnętrznej części. Pomadka jest mega wytrzymała, przetrwa posiłek i napój, a także całusy ;) I ten
kolor, jak dla mnie to idealny odcień czerwieni. Lepiej zaopatrzcie się w nią
przed świętami, będzie wspaniale współgrać ze świątecznym klimatem :) A jeśli ktoś ma problem z suchością i
pękaniem ust, które
jest drażniące szczególnie w zimie, może skorzystać z bazy Prime&Prep Lipstick Base z dodatkiem
witaminy E. U mnie świetnie sprawdza się na co dzień, bo chroni usta właśnie
przed przesuszaniem. Idealnie współgra z pomadkami, szczególnie z matowymi, gdy chcemy pozbyć
się suchych skórek.
Bezzapachowa, lekka, przyjemna. Strzał w 10! :)
W
prezencie dostałyśmy również
próbki bazy, podkładu
i kremu. Jak na jednorazowe użycie bardzo ok, nie wiem jak te produkty
sprawdzałyby się na dłuższą metę. Mamy także czyścik do pędzli – fajny, przydatny gadżet
oraz długopis „pomadka”
(nie, niestety nie jest prawdziwa). Były także 4 mini pesety do regulacji
brwi, każda w innym kształcie i do innego przeznaczenia.
To
tyle. Kto z Was tym razem z niecierpliwością będzie czekał na wiadomość z
zaproszeniem na Meet Beauty Conference?
Jesteście stałymi bywalcami, czy
może spróbujecie zgłosić
się po raz pierwszy?
Koniecznie
śledźcie stronę Meet Beauty by być na bieżąco! http://www.meetbeauty.pl/
Teddy Bear
Good review! Thank you for the interesting post! ♥
OdpowiedzUsuń↣ My blog "Demilla". Welcome! ↢
Świetnie sie wszystko prezentuje :O <3
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com
z chęcią wypróbowałabym podkład lirene
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo zadowolona z marki Golden rose szczególnie z podkładu pod cienie i matowych pomadek w kredce. Pozdrawiam.AK.
OdpowiedzUsuńIle tu tego wszystkiego , co jeden produkt to lepszy :)
OdpowiedzUsuńPS : mogłabyś używać troszkę większej czcionki bo tą strasznie źle się czyta. Pozdrawiam
Jestem bardzo ciekawa lakieru neonail<3 uwielbiam hybrydę
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie, może wzajemna obs?
xoxo, buziole:*
Produkty wydają się być naprawdę bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńhttps://victorie-in.blogspot.com/
Bardzo ciekawy post i na pewno przydatny ! Myślę, że na jakiś przez Ciebie pokazany się na pewno skuszę :)
OdpowiedzUsuńŚwiatWedługBrunetkii
great post! maybe you need
OdpowiedzUsuńprom dresses 2018 for party.
ja wszystko dalej testuję mnóstwo tego było:D
OdpowiedzUsuńNigdy nie brałam udziału w takiej konferencji i z chęcią się zgłoszę ;) Widzę u Cb same perełki! ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki i wesołych świąt ;)
Great post! Would you like to follow each other? Let me know in comment on my blog ❤
OdpowiedzUsuńEl's Notes
Amazing post! I follow you (GFS) Please follow me: beauty4fem.blogspot.com
OdpowiedzUsuń